Zwolennicy soków ze sklepu jako jeden z argumentów wyższości kartoników nad sokiem domowym wymieniają cenę. Sok produkowany na skalę przemysłową jest tańszy niż ten, który wyciśniemy z domu. Po pierwsze nie mają racji. A po drugie jeśli mają rację to dla ich dobra lepiej żeby nie mieli racji. Dlaczego?
Tak na chłopski rozum pomyślmy czym jest sok z kartonika. Otóż na pewno kiedyś, kilka miesięcy albo lat temu był owocem rosnącym pod tropikalnym słońcem w dalekim kraju. Potem został zebrany i przetransportowany do przetwórni. Został wyciśnięty, odparowany i pasteryzowany by zwiększyć termin przydatności do spożycia. Potem sobie leżakował. Jak już dojrzał to przetransportowano go w wielkich kadziach do kraju producenta. Ten do tego koncentratu dodał 90% wody. Niestety dział kontroli jakości stwierdził, że czegoś takiego nie można wypuścić na rynek. Dodano więc trochę kolorków, smaczków, cukrów i zapakowano w piękny kartonik z obrazkiem błyszczącego w słońcu owocu, po który schyla się jędrna, skąpo ubrana dziewoja albo spocony muskularny hydraulik. Teraz już tylko wystarczyło przetransportować go przez pół Polski do naszego marketu po drugiej stronie ulicy.
Gdyby taki sok był drogi, można byłoby mieć nadzieję, że powstał z dorodnych owoców i jest dobrej jakości. A tak jeśli sok kosztuje £0,99 czy w Polsce 2zł to nie łudźmy się - nie ma w nim nic dobrego. Tyle ludzi jest związanych z jego produkcją i każdy musi zarobić. Czyżby producenci soków byli aniołami lub organizacją dobroczynną, która dla naszego dobra się poświęca? Jeśli tak myślałeś, to niestety czas przejrzeć na oczy. Po pierwsze do produkcji trafią najgorsze owoce, które pewnie są na granicy przydatności do zjedzenia. A może już ją przekroczyły. W procesie technologicznym, w pogodni za uczynieniem soku jak najtrwalszym, pozbawia się go smaku, zapachu i pewnie wszystkich dobrych składników odżywczych. Sok więc może stać miesiące na półkach sklepowych aż się sprzeda, nie ma więc wielu strat. Zysk zwiększa się jeszcze dzięki rozcieńczeniu wodą, która jest niemal darmowa. Ja dziękuję za taki płyn i nawet jakby go dawali za darmo to nie wezmę. A teraz przejdźmy do konkretów.
Wcześniej zbadałem wydajność
soku pomarańczowego,
soku jabłkowego i
soku ananasowego.Do porównania użyję ceny owoców i soków zakupionych w jednym z najlepszych supermarketów - Waitrose. Jak ktoś jeszcze nie zauważył nie mieszkam w Polsce ale w Anglii. Ale myślę, że i w Polsce przedstawione tutaj porównanie wyszło by podobnie.
Dla soku pomarańczowego wydajność wynosi 52,9%. W Waitrose można kupić
2kg pomarańczy za £2.49. Na litr soku potrzebujemy 1,57kg owoców na czyli jest to wydatek rzędu £1.95. Do porównania weźmy coś co w miarę przypomina sok pomarańczowy czyli
Freshly Squeezed Orange Juice Waitrose 500ml za £1,69. Porzebujemy 2 butelki na litr więc £3,38. Pewnie i można znaleźć tańsze "soki" ale próbuję porównać produkty zbliżone jakościowo a nie jakąś słodzoną wodę.
Domowy sok pomarańczowy jest tańszy o £1,43, różnica w cenie to aż 73%.
Dla soku ananasowego zastosuję trochę inną metodę, bo ananasy sprzedaje się na sztuki nie na kilogramy. Z jednego ananasa otrzymałem 690 ml soku, czyli na jeden litr potrzebujemy 1,45 ananasa. Skorzystajmy z promocji i kupmy
2 ananasy po £2,00. Łatwo policzyć, że składniki na litr soku kosztują £1,45. Z półki ze świeżymi owocami przechodzimy do półki z sokami i wkładamy do koszyka
Premium Pineapple Juice Waitrose 1L po £1,59. Ha! Też mi
"premium". Oto co piszą w opisie:
"The fruit is pressed at source, pasteurised, then aseptically packed or frozen before transportation to its destination where it is pasteurised or defrosted and pasteurised, packed ready for the consumer.". Ale to i tak najlepsze co znalazłem, więc wszystko inne może być tylko gorsze. Znów z porównania wychodzimy zwycięsko, różnica wynosi ledwie £0,14.
Domowy sok ananasowy jest więc tańszy o ok 10% od pseudosoku z kartonika.
Na koniec został nam sok jabłkowy gdzie potrzebujemy 1,4kg owoców na litr soku. Kilogram jabłek Granny Smith, których używam, kosztuje w supermarketach £1,69, na sok wydamy więc £2,37. Za butelkę dobrej jakości soku
Organic Cloudy Apple Juice 1L zapłacimy £2.69. Różnica w cenie wynosi £0,32, czyli
domowy sok jabłkowy jest tańszy o 13,5% niż ten z butelki.
Chyba nikogo już nie muszę przekonywać, że sok wyciśnięty z domowej sokowirówki jest tańszy niż sok ze sklepu. A na dodatek smaczniejszy i znacznie zdrowszy.
Dobra, dobra .... wszystko ładnie pięknie ale czegoś Wam nie powiedziałem. Porządny manipulacyjny artykuł marketingowy zakończył by się na poprzednim akapicie. Ale ja taki nie jestem i dodam jeszcze parę argumentów, które mogą zarzucić krytycy i ogólnie ludzie myślący nie omamieni reklamą:
- Jakość - do porównania użyłem soków dobrej jakości, a można byłoby znaleźć kartoniki soku tańsze o połowę albo i więcej. Ale ja porównywałem między sobą soki a nie sok i wodę z aromatem.
- Energia - nie uwzględniłem kosztów energii elektrycznej. Moja wyciskarka Matstone ma moc 160W, czyli przez godzinę zużyje 0,16kW. W mojej taryfie 1kWh w najgorszym wypadku kosztuje £0,2914, więc godzina pracy sokowirówki to £0,0466 czyli niecałe 5 pensów. Jakoś to przeżyję. Poza tym nie wpłynie to zbyt negatywnie na cenę soku.
- Czas - to chyba największy składnik kosztotwórczy którego nie uwzględniłem. Czas zrobienia litra soku pomarańczowego lub ananasowego to ok 20m, pomarańczowego - 43m, łącznie z przygotowaniem owoców i myciem maszyny. Jak ktoś bardzo ceni swój czas to może argumentować, że za te 20 minut "straconego" czasu zarobi na kilka litrów soku. No ale jak ktoś żyje tylko pracą i tak traktuje każdą minutę to trudno.
- Amortyzacja - otóż nie zdziwi to nikogo, że wyciskarki nie rosną na drzewach i nikt ich nie rozdaje za darmo. Trzeba za nią zapłacić na początku i to sporo. Moja kosztowała £159 na eBay'u. A są inne wyciskarki znacznie droższe. Moja ma gwarancję na 10 lat więc załóżmy, że tyle posłuży. Dzienny koszt/amortyzacja to ok 4,3 pensa. Znów nie jest tak źle jakby się wydawało.
Zatem siostry i bracia, do sokowirówek i wyciskarek marsz!