Dużo.
Niestety łatwiej jest wrzucić do koszyka kartonik soku w supermarkecie niż zrobić go samemu.
Irytują mnie bardzo reklamy sokowirówek/wyciskarek. Ładna pani lub przystojny pan stoją nad blatem kuchennym w super wyposażonej kuchni lśniącej czystością. Przed nim stoi promowana maszyna a stół ugina się pod bogactwem warzyw i owoców. Wszystko już oczywiście umyte, obrane, gotowe do przetworzenia. Prezenter(ka) tylko się uśmiecha, zachwala produkt, od niechcenia wrzuca owoce i warzywa do miksera. Wyciska ich całą gamę a potem z uśmiechem wypija tą breję i wzdycha: "
przepyszne". Cięcie. Wymioty lub biegunka.
Polecam obejrzenie
prezentacji sokowirówki Samson (to samo co moja Matstone) na YouTube; więcej materiałów po wpisaniu hasła
samson juicer.
Otóż ulegamy tu
sprytnej manipulacji. Wszystko wydaje się łatwe, szybkie i przyjemne. Ale niestety tak nie jest, co wykażę poniżej. Oto kilka istotnych czynników, które marketingowcy nam "oszczędzają".
Po pierwsze, trzeba maszynę
przygotować: wyjąć z szafy czy gdziekolwiek jest trzymana, skręcić, przygotować naczynia na sok.
Po drugie, owoce i warzywa trzeba
umyć, nierzadko
obrać i powykrawać części jadalne. I to zajmuje sporo czasu. Z mojego, krótkiego eksperymentu wynika, że najwięcej.
Po trzecie trzeba po sobie
posprzątać. Maszynę trzeba umyć, ale nie tak jak na reklamie pod bieżącym strumieniem zimnej wody (kto zapłaci taki rachunek?). Biedni Amerykanie nie mogą przeżyć, że sokowirówki nie da się umyć w zmywarce. Poza tym takie spryskanie wodą maszyny to się sprawdzi ale tylko wtedy jak chcemy za miesiąc kupić nową sokowirówkę. Owoce mają silne barwniki (np marchew), które trzeba usunąć
gąbką i płynem do naczyń. Poza tym sitko trzeba
solidnie wyszorować szczoteczką, z resztek zmielonego miąższu. Nie mając służby, ani obsługi technicznej jak w reklamie, wypadałoby jeszcze posprzątać po sobie kuchnię, by można z niej było korzystać później.
Tak więc postanowiłem sprawdzić jak to naprawdę jest z tą łatwością i szybkością. Wziąłem miskę marchwi, pudełko zielonych winogron oraz mój stoper. Oto moje rezultaty:
- obranie marchwi - 11m 45s (nie musiałem nic kroić bo marchewki były małe i swobodnie wchodzą do komory miażdżącej przez lejek)
- mycie składników - 1m 30s
- obranie winogron - 0s (gronka odrywam od łodygi w trakcie wyciskania)
- przygotowanie maszyny - 1m 10s (ustawienie jej na stole, podłączenie, wyjęcie pojemników na sok)
- wyciskanie marchwi - 6m 50s (wycisnąłem 820ml soku)
- wyciskanie winogron - 3m 15s (wycisnąłem 380ml soku)
- sprzątanie - 8m 30s (demontaż i wytarcie maszyny, umycie części plastikowych, posprzątanie w kuchni po sobie)
W sumie wszystko zajęło
32m 50s.Wcale nie jest tak różowo jak w reklamie. Obranie składników pochłonęło
35,8% czasu, mycie
4,5%, przygotowanie tylko
3,5%, sprzątanie zajęło
25,9%, a wyciskanie - czyli to co interesuje nas najbardziej - zaledwie
30,7%! Niecała jedna trzecia. Widzimy więc, że dzięki sprytnej technice montażu marketingowcy przyspieszają proces ponad trzykrotnie. A może z dobroci serca po prostu oszczędzają nam nudnego widoku obieranych warzyw i szorowania maszyny? Wszak to takie nudne.
Na potrzeby tego eksperymentu uknułem termin
pracochłonności częściowej - jest to czas potrzebny na zrobienie 1 litr soku z danego owocu bądź warzywa, który uwzględnia tylko przygotowanie składników i ich wyciskanie. Co prawda nie wycisnąłem tego litra z pojedynczego składnika, ale prosto da się to wyliczyć dzieląc czas przez otrzymaną objętość np. dla winogrona
195s/0.38=513s=8m33s.
- Pracochłonność częściowa marchwi - 22m 40s / litr
- Pracochłonność częściowa winogrona - 8m 33s / litr
Widzimy, że przygotowanie litra soku marchwiowego jest prawie trzykrotnie bardziej pracochłonne niż winogrona.
Zdziwiło mnie tylko jedna rzecz. Myślałem, że winogrona wyciska się znacznie szybciej niż marchew. Wszak gronka są miękkie i same wpadają pod wałek, natomiast marchew jest twarda i trzeba ją wpychać ubijakiem. Wyszło odwrotnie. Z obliczeń wynika, że samo wyciśnięcie (wszystko obrane i przygotowane) objętości 1 litra soku z winogron zajęłoby 8m 33s a marchwi 8m 20s.
Pracochłonność całkowita, czyli czas potrzebny na wyprodukowanie 1 litra soku z uwzględnieniem wszystkich etapów, przygotowania maszyny, produktów i sprzątania wyniosła:
- dla marchwi - 44m 05s / litr (11m 45s + 1m 10s + 8m 30s + 22m 40s)
- dla winogrona - 29m 58s / litr (11m 45s + 1m 10s + 8m 30s + 8m 33s)
Tak więc gdybyśmy chcieli zrobić jednorazowo 1 litr soku z danego produktu i uwzględnimy cały etap przygotowania i sprzątania to różnica nie jest aż tak duża. Wyciśnięcie soku z winogrona będzie tylko o jedną trzecią szybsze niż z marchewki. A wszystko przez to, że przygotowanie i sprzątanie zajmuje
69,3% całego czasu!
Jak mawiała moja pani od matematyki:
CBDU (co było do udowodnienia).